Sto lat temu na lwowskich barykadach w obronie Lwowa walczył 17-letni Stanisław Rosiek. Na cmentarzu parafialnym w Tymbarku znajduje się grób nauczyciela, ppor.rezerwy Stanisława Rośka, siostrzeńca ks. Stanisława Płonczyńskiego, prezesa XXVI Polskiej Drużyny Strzeleckiej w Tymbarku. Przypomnijmy urodził się 27.10.1901 roku, zmarł 18.10.1929 roku. We wspólnym grobie spoczywają tymbarscy patrioci, którzy swoje życie poświęcili służbie dla Ojczyzny.
W 100. rocznicę oswobodzenia Lwowa tymbarscy Strzelcy z Zespołu Szkół im. Komisji Edukacji Narodowej w Tymbarku zapalili znicz i oddali hołd bohaterskiemu żołnierzowi.
Robert Nowak
Wujek obrońcy Lwowa....
Według zachowanej kroniki tymbarskiego Strzelca, prezesem XXVI Polskiej Drużyny Strzeleckiej w Tymbarku był między innymi ks. Stanisław Płonczyński – rodak tymbarski, syn tutejszego organisty. Został wyświęcony w Rzymie ad solam missam. O jego późniejszej pracy wiemy bardzo niewiele. Sam o sobie mówił, że parę lat był wikarym w Tuluzie we Francji, wreszcie osiadł w Tymbarku na swem patriomonium, bo jurysdykcji ad exicipiendas confessiones z powodu małych studiów do końca życia nie miał. Wiemy jednak, że mimo słabego zdrowia, był bardzo aktywny i chętny do pomocy w pracach parafialnych.
Stwierdza to również notatka w Kronice Parafialnej (rok 1925, s. 61–62): W czem jednak mógł wspomagał miejscowego i sąsiednich proboszczów, bo był bardzo usłużny. Odprawiał więc w każdą niedzielę i święta sumy, nieszpory, chrzcił, pomagał w kancelarji, uczył w szkole, gdy nie było wikarego i prowadził kasę Raiffeisena zwaną później kasą Stefczyka.
W latach 1923/24 uczył religii w szkole podstawowej w Zawadce. Ponadto, co nas najbardziej interesuje, pracował z młodzieżą w Polskiej Drużynie Strzeleckiej. Był słabego zdrowia. O jego ostatnich godzinach życia pisze proboszcz, ks. Józef Szewczyk:
Dnia 23 września (środa) zawiozłem do Krakowa do lekarza ks. Stanisława Płonczyńskiego. Był słaby od dłuższego czasu, lecz odprawiał Mszę św. Dopiero od dwóch tygodni w niektóre dni nie potrafił odprawiać, ale tylko w niektóre dni kładł się do łóżka. W niedzielę 20/9 jeszcze miał Mszę św. Był u lekarza, nie można jednak było poznać choroby. Kiedyśmy wysiedli w Krakowie na peron osłabł tak dalece, że nie mógł iść. Po przejściu kilkadziesiąt kroków posadziłem go na ławce na peronie, poddałem mu żal za grzechy, rozgrzeszyłem i nie wiem nawet kiedy życie zakończył. Zwłoki sprowadził siostrzeniec Stanisław Rosiek do Tymbarku. Pogrzeb odbył się 28/9.” (1925 r.)
Na podstawie opracowania Pana Stanisława Wcisło